Nie tańczę, ale na szczęście chodziło tylko o stworzenie lamp dla szkoły tańca LOUD. I to już było coś, w czym nie tylko czuję się pewnie, ale wręcz poruszam się z gracją dobrze naoliwionej drukarki 3D.
Zaprojektowałem dla nich dwie duże, okrągłe lampy — przypominają trochę księżyce, które za dużo przebywały wśród ludzi. Mają sceniczną prezencję i świecą tak, że można przy nich zrobić bounce, spin, a nawet egzystencjalny break.
Ale to nie wszystko. W pakiecie była też seria mniejszych lamp. Zgrabnych, zadziornych.
Czy znam się na tańcu?
Nie.
Czy wiem, jak wygląda choreografia?
Nie bardzo.
Ale potrafię wyczuć rytm w światłocieniu i wydrukować coś, co wygląda, jakby miało zaraz zrobić szpagat.
PS Jeśli Twoja szkoła tańca, teatr, klub, a nawet kółko szachowe potrzebuje lamp, które tańczą lepiej niż ja — zapraszam. W świecie światła nie istnieje coś takiego jak dwie lewe nogi.