Nie każdy ma to szczęście, by zostać ikoną renesansu. A jeszcze mniej osób ma to nieszczęście, by potem zostać przeze mnie narysowanym.
Poznajcie Monię Lizak – lampę zainspirowaną Moną Lisą, ale przerobioną na moją modłę: dekadencką, karykaturalną, z delikatnym grymasem zamiast uśmiechu i żarówką zamiast pięknego spojrzenia.
Wszystko zaczęło się w Luwrze
Naprawdę tam byłem. Patrzyłem na nią. Rysowałem. Nie wiedziała wtedy, biedna, że jej losy potoczą się w stronę plastiku, światła LED i lekkiej ironii. Zrobiłem szkic – odręczny, nieporadny, jak wszystko co szczere. Potem, po latach, wróciłem do niego. I pomyślałem: czemu by nie zrobić z niej lampy?
Trochę technologii, trochę żartu
Zaprojektowałem lampę w Fusion. Zgodziła się bez słowa – w końcu to tylko wektor. Wydruk 3D zajął kilka godzin. Montaż: kilka przekleństw, odrobina kleju i satysfakcja godna epoki oświecenia.
I tak powstała Monia Lizak
Świeci. Patrzy. Trochę szydzi. Jest jak ja: nieidealna, ale pełna światła.
Można ją postawić na półce, wbić do prądu i zadać sobie pytanie: Co ty na to, Leonardo?
Chcesz własną Monię? A może masz innego klasyka, którego chcesz przerobić na lampę? Napisz do mnie. Wszystko da się rozświetlić.